18.6.14

zapętlam się w chceniu-nie-dzianiu. niefortunnym umiejscowieniem partykuły sama sobie przepowiadam za równo brak zdarzeń jak i brak chcenia. ja nie chcę, a inni też nie chcą. ja nie dzieję, inni nie dzieją, nic się nie dzieje.

bzdurnie marudzę i aż samą mnie to męczy. dogadawszy się ze sobą zdecydowałam, że czas najwyższy napisać nowy rozdział.

idę.

23.3.14

wiadomość ważna głównie ze względu na osoby zaangażowane w wątek

niestety, wiosna to nie jest dla mnie pora radosna. największe szajby kwitną na wiosnę. cera wygląda fatalnie, chce się czuć dobrze, a tym czasem wielki ziew, ociężała dupa tłamsząca w dół i inne nieciekawe zjawiska.

wracają demoniszcza przeszłości. upiłam się i w szampańskim humorze jeszcze będąc wysłałam wiadomość, którą powinnam była wysłać dwa lata temu. jakoś tak.

była ulga, była euforia, były wyrzuty, były histerie, były spazmy. nie wiem co czeka mnie jeszcze. 

puszka pandory otwarta, demoniszcza wyłażą jeden za drugim, 

wariuję z samotności. tak bym to zdiagnozowała, nie wiem jeszcze jak leczyć.


22.2.14

A teraz, jak przystało na prawdziwą kobietę doświadczam emocjonalnego wyżu, ego mam już bardzo ładnie podłechtane, intelekt i ciało pokrzepione, sprawy z siebie wykrzyczane, ulizane i zalepione.

Do czasu, wiadomo.

Przy okazji tejże autorozprawki i w się wglądu trochę nie podoba mi się, że mam w sobie tyle jadu, który wyłazi ze mnie przy byle jakiej nawet prowokacji. Agresor w stronę ujadających i wiecznie niewyparzona gęba ku udowodnieniu swojej racji. Nie lubię takiej się. 

Dużo głębokich wdechów.


18.2.14

1. Ciężko jest mi.

2. Nawet nie wiem czy ciężko czy nieuchwytnie, jest dziwnie.

3. Smutek stęchły jak szmata do podłogi. Popłuczyny starych pretensji do tatusia pomieszane z pretensjami do starego kochanka. Jedno z drugim idzie nieodwołalnie w parze.

3a. W niedzielę wracając ze spotkania wesoło-smutnego z człowiekiem z tej samej maści, którego nie widziałam roku pół, bo przebywał na innym kontynencie, smutno-wesoło mi, bo widziałam, to wesoło, smutno, bo odbiłam się w oczach szczerze smutno zaniepokojonych brakiem zmian u mnie i zatęchniałym smutkiem mym, wracając z tego spotkania właśnie i przeciągając w nieskończoność powrót do pustego mieszkania mijam się z wyżej wymienionym kochankiem mym, który to kochanek mój spaceruje również trzymając za rękę zmanierowaną pindę odzianą w płaszczyk o kształcie bezy. Pinda-beza przez swoje bardzo duże i modne okulary (CZERWONE) zauważyła mnie nie mając pojęcia kim jestem ani czemu właściwie patrzę jej prosto w twarz ani nic poza tym, kochanek były patrzy jak to ma w zwyczaju w przestrzeń, bo nigdy nie ma go tu i teraz, ani tam i wtedy, on jest gdzie mu się podoba, lekkoduch za ciężkim stopami krokiem śladów po sobie nie zostawia. 

3b. Nie mam pewności wcale, że to był on. W sumie całkiem lekko przeszłam obok nich z nosem zadartym w chmury, bo tak kurwa mijać swoją nie-przeszłą przeszłość należy.

3c. KURWA.

3d. Sobie fantazjuję zdaniami w trzecim trybie warukowym: że gdybym była wiedziała, to bym mu była wyjechała z liścia. Albo z kopaniaka. No ale nie wiedziałam i nie wyjechałam.

3e. Psychoanalizuję się auto sama dalej i myślę se, że o ile złości, wstrętu, pretensji do ojca, to pewnie nigdy się realnie nie wyzbędę, to do kochanka byłego trzeba by czym prędzej, co bym miejsce zrobić dla następnych, miejmy nadzieję pełni bądźmy jej, hopefully lepszych. I dalej idę: emocję- energy in motion wyrazić trzeba, co by ulżyć sobie i innym. Wydalam więc emocję waląc literki w klawiaturę:

nie przytoczę bo wstyd.

3f. Nie ma co przytaczać, bom rozsądek odzyskała i niczego nie wysłała.

4. Wiecznie aktualny smutek z powodu potrzeby bycia z kimś, a byciu samej.

5. Jak już mijają smutki, to przychodzi złość, że kurwa czemu było, czemu jest, czemu prawdopodobnie będzie nie tak. 

6. Oczywiście patrzę z boku i obserwuję i psycho auto sramto. sił brak.

7. Kolejny rozdział z przekraczania granic. Trier pt. "Nimfomanka" krzywdę zrobił mi. Za dużo, za brzydko, za nieładnie. Jakby to mnie ktoś w tym filmie pobił, opluł i obsikał. Lubię bliskość. Lubię czułość. Lubię seks. Nie lubię Triera.

8.Pod mocnym aniołem raczej za to jako film prawdziwy i w pewien sposób w prawdziwości swojej piękny. Temat znany i wyeksplorowany po trzykroć.

9. Z tematem 7 i 8 wiąże się granica jeszcze jedna. Przekroczyłam. Niepotrzebnie. Nie lubię siebie pijanej, nie lubię siebie śmiejącej się do rozpuku. Nie lubię znajomych rozbierającyh się po pijaku. Nie lubię obcych, przed którymi trzeba uciekać. Nie lubię pijanych ludzi rano u siebie w domu.

10. Poranki przemiłej gospodyni, która na modłę passive-agressive każdym przestawieniem naczyń, mebli, układaniem pościeli czy zamiataniem mówi: WYPIERDALAĆ SKĄD PRZYSZLI.

11. Odczytują i wychodzą. Przyjaciele.

12. Cisza. Głęboka cisza.

13. Mam ochotę zawyć z żałości do kosmosu, że chcę prawdy, piękna, dobra, ale właśnie kosmosie już nie mam sił wierzyć ani chwili dłużej, więc pierdolnij mi proszę jakąś podpowiedź i pociesz choć trochę. Domagam się pocieszenia, kosmosie.

25.1.14

obecnej zimy zajmuję się w życiu tym samym co zwykle. codziennością. od święta natomiast wpadam w odmęty przesady co objawia się bieganiem na mrozie albo orgietkami żywieniowymi. jedno prawdopodobnie wynika z drugiego, drugie z pierwszym się łączy i vice versa. dziś do "antychrysta" von triera karmelizuję płatki owsiane i robię słownie 5 przerw podczas filmu na herbatki, dokładki i na-deser-jabłuszka. w efekcie zasypiam po pierwszych 15 minutach, a potem w ogóle się nie boję, choć autor chciałby, metafory mam w nosie, sceny niewygodne odpuszczam prędko i odwracam głowę, później burczy mi w brzuchu i piszę wymówkowego smsa dlaczego nie przyjdę na imprezę, na którą zapowiadałam się byłam od dwóch tygodni. film skończył się i już.

poza tym lubię słuchać jak inni opowiadają o swoich codziennościach, zwłaszcza z gatunku wstałem, zjadłem, zasnąłem i wszystkich kuriozów tychże. najciekawsze w życiu wydaje mi się to.

i jeszcze jedno. zwierzęcość moja dopada mnie bardzo. biologia, przyroda, ekosystem oraz ja w nim. i wcale nie żadne tam intelektualne pitupitu, a właśnie wszystkie podstawowe sprawy: pożywienie i reprodukowanie. samce i samice. ciepło na zimę oraz znaczenie własnego terenu. stado. 

dlatego właśnie hołubię ciało i ciało wyznaję. słuchać ciała trza.

 

5.1.14

ciało. ciałem. ciele. ciała. ciał. ciałami. ciałach.

 
no więc nie śpię. nie śpię w nocy, czasem zasnę w dzień, ale budzę się, gdy już jest ciemno. nie wydarzyła mi się jeszcze w nowym roku praca, więc życie póki co nie koliduje.

rozglądam się gdzieś tutaj, w wirtualnym półświatku, bo tak mi się wydaje, że tutaj się zostawia takie wiadomości, tutaj się szuka tych, co chcą być znalezieni. albo nie.

ktoś zostawił na mnie bardzo dużo odcisków palców, można by zebrać z tego dna sample, który pozwoliłby mi określić wszystko.

brzydkie słowa cisną mi się, ale nie mam na to innej diagnozy: ocipiałam.

i tak mi się wydaje, że jest to jedna z tych transformacji, które czemuś służą, które wypychają do góry, ale same w sobie swędzą, pieką i każą zajadać się ketonalem. bożesztymój drogi, toż to brzmi jak rozedrganej nastolatki poemat, co zajada emocje lekami.

jestem w 100 procentach kobietą, myślę sobie, bo po przygodnym kontakcie z mężczyzną, doszukuję się w tym wyższego znaczenia i kręcę film, co by było gdyby.

byłoby gdy. taki film, co kobiety lubią kręcić se.