18.2.14

1. Ciężko jest mi.

2. Nawet nie wiem czy ciężko czy nieuchwytnie, jest dziwnie.

3. Smutek stęchły jak szmata do podłogi. Popłuczyny starych pretensji do tatusia pomieszane z pretensjami do starego kochanka. Jedno z drugim idzie nieodwołalnie w parze.

3a. W niedzielę wracając ze spotkania wesoło-smutnego z człowiekiem z tej samej maści, którego nie widziałam roku pół, bo przebywał na innym kontynencie, smutno-wesoło mi, bo widziałam, to wesoło, smutno, bo odbiłam się w oczach szczerze smutno zaniepokojonych brakiem zmian u mnie i zatęchniałym smutkiem mym, wracając z tego spotkania właśnie i przeciągając w nieskończoność powrót do pustego mieszkania mijam się z wyżej wymienionym kochankiem mym, który to kochanek mój spaceruje również trzymając za rękę zmanierowaną pindę odzianą w płaszczyk o kształcie bezy. Pinda-beza przez swoje bardzo duże i modne okulary (CZERWONE) zauważyła mnie nie mając pojęcia kim jestem ani czemu właściwie patrzę jej prosto w twarz ani nic poza tym, kochanek były patrzy jak to ma w zwyczaju w przestrzeń, bo nigdy nie ma go tu i teraz, ani tam i wtedy, on jest gdzie mu się podoba, lekkoduch za ciężkim stopami krokiem śladów po sobie nie zostawia. 

3b. Nie mam pewności wcale, że to był on. W sumie całkiem lekko przeszłam obok nich z nosem zadartym w chmury, bo tak kurwa mijać swoją nie-przeszłą przeszłość należy.

3c. KURWA.

3d. Sobie fantazjuję zdaniami w trzecim trybie warukowym: że gdybym była wiedziała, to bym mu była wyjechała z liścia. Albo z kopaniaka. No ale nie wiedziałam i nie wyjechałam.

3e. Psychoanalizuję się auto sama dalej i myślę se, że o ile złości, wstrętu, pretensji do ojca, to pewnie nigdy się realnie nie wyzbędę, to do kochanka byłego trzeba by czym prędzej, co bym miejsce zrobić dla następnych, miejmy nadzieję pełni bądźmy jej, hopefully lepszych. I dalej idę: emocję- energy in motion wyrazić trzeba, co by ulżyć sobie i innym. Wydalam więc emocję waląc literki w klawiaturę:

nie przytoczę bo wstyd.

3f. Nie ma co przytaczać, bom rozsądek odzyskała i niczego nie wysłała.

4. Wiecznie aktualny smutek z powodu potrzeby bycia z kimś, a byciu samej.

5. Jak już mijają smutki, to przychodzi złość, że kurwa czemu było, czemu jest, czemu prawdopodobnie będzie nie tak. 

6. Oczywiście patrzę z boku i obserwuję i psycho auto sramto. sił brak.

7. Kolejny rozdział z przekraczania granic. Trier pt. "Nimfomanka" krzywdę zrobił mi. Za dużo, za brzydko, za nieładnie. Jakby to mnie ktoś w tym filmie pobił, opluł i obsikał. Lubię bliskość. Lubię czułość. Lubię seks. Nie lubię Triera.

8.Pod mocnym aniołem raczej za to jako film prawdziwy i w pewien sposób w prawdziwości swojej piękny. Temat znany i wyeksplorowany po trzykroć.

9. Z tematem 7 i 8 wiąże się granica jeszcze jedna. Przekroczyłam. Niepotrzebnie. Nie lubię siebie pijanej, nie lubię siebie śmiejącej się do rozpuku. Nie lubię znajomych rozbierającyh się po pijaku. Nie lubię obcych, przed którymi trzeba uciekać. Nie lubię pijanych ludzi rano u siebie w domu.

10. Poranki przemiłej gospodyni, która na modłę passive-agressive każdym przestawieniem naczyń, mebli, układaniem pościeli czy zamiataniem mówi: WYPIERDALAĆ SKĄD PRZYSZLI.

11. Odczytują i wychodzą. Przyjaciele.

12. Cisza. Głęboka cisza.

13. Mam ochotę zawyć z żałości do kosmosu, że chcę prawdy, piękna, dobra, ale właśnie kosmosie już nie mam sił wierzyć ani chwili dłużej, więc pierdolnij mi proszę jakąś podpowiedź i pociesz choć trochę. Domagam się pocieszenia, kosmosie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz