dzikość serca.
mam.
wyjść do ludzi gdzieś, zamieszać, poprzebywać, ponarażać się.
jeszcze nie teraz.
jak opadnie brązowa plucha.
cieszę się, że rozumiem wreszcie, że rzeczy mijają. wszystkie.
zima też.
31.1.13
25.1.13
19.1.13
ostatnio mierzi świadomość, że to już ten czas, kiedy definitywnie nie ma odwrotu. już nie urosnę, nie wygładzę ani nie wyprostuję. w najlepszym momencie dojrzałość, dorosłość, początek starości w najgorszym. pierwsze siwe włosy, wygnieciona skóra o poranku, zmęczenie codziennością i niechęć do niecodzienności. ciało, które najchętniej by tylko jadło, spało i leżało, które pomimo zdrowego pożywienia, regularnego ruchu i najlepszych chęci stawia bariery głowie. zdecydowanie mniej oglądania się za siebie (bo niby do czego) i jeszcze mniej świetlanych projekcji tego, co może nastapić. ogólne rozczarownie tym, co tu i teraz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)